piątek, 6 września 2013

Jedynka.

Amanda wyszła z baru tylnym wyjściem.
Przeklinała się w duchu za to, że nie zabrała butów na zmianę. Spacer w szpilkach przez pół miasta o tej porze i przy tym stopniu zmęczenia nie był zbyt kuszący. Nie zamierzała jednak zamawiać taksówki, bo z pewnością wydałaby na nią wszystkie dzisiejsze napiwki. Po zerknięciu na zegarek stwierdziła, że jednak wczorajsze.
Wyszła zza budynku i skręciła w lewo, gdy poczuła czyjeś ręce na swojej talii.
Krzyk zamarł jej na ustach, ciało zesztywniało, a przez głowę przewinęły się wspomniania podobnych sytuacji sprzed kilku lat.
Wiedziała, że ma tylko jedną szansę na uwolnienie się.
Zaczęła się odwracać, gotowa uderzyć kolanem tam, gdzie faceta boli najbardziej, gdy przy uchu usłyszała szept.
- Cześć kochanie. - ukochany głos sprawił, że całkiem się rozsypała. Oparła głowę o tak doskonale znane zagłębienie w jego szyi.
Jej oddech powoli się uspokajał.
- Co ty tu robisz? - spytała, odsuwając się, by spojrzeć w jego ciemne oczy.
Oczy, które od zawsze patrzyły na nią tak samo.
Oczy, które w każdej chwili były przepełnione miłością i troską.
Jej Karl.
Jej miłość i ostoja.
Ten, który wyciągnął ją z życiowego bagna.
I ten, który dał jej nadzieję na normalną przyszłość.
Karl, na którym budowała swój świat.
Karl, który był najważniejszą częścią tego świata.
- Przyjechałem po ciebie. - uśmiechnął się, otwierając jej drzwi do samochodu.
Wsiadła i zapięła pas.
Gdy chłopak pojawił się za kierownicą, odpięła go, by zasmakować jego ust.
Całowali się bez pośpiechu, z pełnym zaangażowaniem.
W końcu Karl oderwał się od niej i z czułością pogładził jej policzek.
Obdarzyła go tym szczególnym uśmiechem, zarezerwowanym tylko dla niego.
Odpalił silnik i ruszyli do domu.
Cisza panująca między nimi była tą magiczną ciszą, która może zapanować tylko między dwojgiem kochających się ludzi.
Kochali się.
Karl co chwilę zerkał w jej stronę, a ona przyglądała mu się bez przerwy.
Taki spokojny.
Taki skupiony.
Taki jej.
Dojechali i jakimś cudem Karlowi udało się zaparkować przed blokiem.
Wysiadł i otworzył jej drzwiczki. Włączył alarm, po czym sięgnął po jej dłoń, splatając swoje palce z jej palcami.
Wspięli się po schodach na czwarte piętro i w końcu znaleźli się w mieszkaniu.
Karl wziął od Amandy torebkę, a ona zdjęła buty i zniknęła w łazience.
Zmywała makijaż, gdy stanął za nią.
Uśmiechnęła się do niego w lustrze, a on zaczął masować jej ramiona.
Zamruczała cicho pod wpływem rozkoszy jaką jej sprawiał.
Pokrywał jej szyję pocałunkami, a gdy dotarł do karku, odwróciła się i wpiła w jego usta.
Ten pocałunek był inny.
Zachłanny.
Namiętny.
Ich koszulki wylądowały na podłodze.
Spodnie Amandy szybko do nich dołączyły, zaś Karl mocował się z paskiem.
Dziewczyna zaśmiała się i zrzucając po drodze bieliznę, weszła do kabiny. Kręciła chwilę kurkami, by osiągnąć optymalny strumień i ciepło wody.
W końcu chłopak dołączył do niej.
Przyciągnął ją do siebie, obejmując w pasie. Wbiła paznokcie w jego plecy, rozpaczliwie go pragnąc.
Nie kazał jej długo czekać.
Odchyliła głowę do tyłu, przyjmując na twarz letnie krople, które w zetknięciu z jej rozpaloną skórą i tak wydawały się gorące.
Jak zawsze idealnie zgrani, wkroczyli na najwyższy poziom rozkoszy w tym samym momencie.
Ama odwróciła się plecami do Karla i oparła czoło o zimne kafelki, próbując dojść do siebie.
Poczuła jego dłonie na swoich biodrach, on jako sportowiec miał dużo lepszą kondycję.
Oparł brodę o jej ramię i delikatnie ugryzł ją w ucho.
- Nie pomagasz mi, Geiger. - syknęła z uśmiechem.
- Kocham cię. - odparł, jakby to wszystko wyjaśniało.
Bo przecież wyjaśniało.
Te dwa słowa były jedyną poprawną odpowiedzią na każde pytanie.
Wyciągnął ją spod prysznica i otulił ręcznikiem.
Wytarła się i sięgnęła po jego koszulkę. Założyła ją na siebie w drodze do sypialni.
Wsunęła się pod kołdrę i wierciła się, próbując znaleźć najwygodniejszą pozycję.
Jej wysiłki były bezskuteczne, dopiero gdy Karl położył się obok i ułożyła się w jego ramionach, poczuła, że jest w odpowiednim miejscu.
Po minucie spała już jak małe dziecko, a on nadal głaskał ją po głowie.

9 komentarzy:

  1. ja koniecznie musze Cię nauczyć co to znaczy ,,przyzwoita długość".
    Koniecznie.
    ponieważ TO nie jest przyzwoita długość.
    Nie, to nawet nie jest połowa przyzwoitej dlugości, ale ponieważ nie o tym powinnam mówić, no to poczekam do następnego, do tych wydarzeń, które miały być z początku tutaj i mam nadzieję, ze tam już długość będzie przyzwoita.
    No.
    a teraz przejdźmy do wazniejszych kwestii.
    JAKIE NIEGRZECZNY KARL.
    Jak on mógł prowadzić po pijaku? Jak?!
    no bo mówiłaś, że wypił piwo na odwagę, ale żeby potem wsiadać za kierownicę?
    Nieładnie, Karl.
    Oj nieładnie.
    Nie no, ja żartuję. Przecież już jestem w nim po dziurki zakochana, chyba nawet bardziej niż Amanda i wyobrazić sobie nie umiem, co takiego może sprawić, że jej miłosć do niego zatrzęsie się w posadach.
    Ah no tak.
    Wellinger.
    A to przecież wyjaśnia wszystko.
    W każdym razie dla mnie,a podejrzewam,że Ty podzielasz moje zdanie :D
    i dlatego się rozumiemy.
    No.
    I w ogóle to zachwycam się tym rozdziałem i doczekać się nie mogę kolejnego, zwłaszcza, jak sobie pomyślę o tym wszystkim, co mi się udało z Ciebie wyciągnąć, hahaha :>
    No więc dziekuję Ci, kochanie, za poprawienie mi humoru i rozjasnienie tego gówn... no, kiepskiego dnia i czekam na więcej, jak zawsze :D
    P.S. Popatrz, stworzyłam komentarz długości muru chińskiego i ani jednej wzmianki o maśle!
    wyrabiam się.
    wyrabiam się jak masło :D
    dobra, kończę, bo znowu poddaję w wątpliwość swoje zdrowie psychiczne.
    Pamiętaj,że Cię kocham <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym coś jest, coś magicznego, przyciągającego i takie po prostu aww (i nie, nie chodzi mi o Geigera pod prysznicem mrr).
    Coś, co jest metaforyczne, często ukryte między wersami.
    Właściwie nie wiem, co to jest, jeszcze tego nie rozgryzłam, jest późno, nie myślę. I wiesz co? Aż przeczytam sobie drugi raz rozdział, więc chwila...
    No cóż, nadal nie wiem, co to jest, ale podoba mi się. Intryguje mnie.
    A:
    "Karl, na którym budowała swój świat.
    Karl, który był najważniejszą częścią tego świata."
    jest po prostu piękne.
    Taki jeden mały mankament: za krótko.
    Poza tym nie mam zarzutów :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wczoraj, ale komentuję dzisiaj. :3
    Ja się rozpływam nad Karlem :3 Kocham tego gościa, to mój ulubiony Niemiec i nr.2 wśród moich mężów xD
    Tylko nie mów, że Welli będzie chciał to wszystko rozpierdolić, bo jak co to ja tam jadę do tego całego Ruhpolding i mu michę wyklepię xD

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. o matulu. Wiesz, że Cię kocham? Napewno wiesz.
    Karl jest taki, no kurde,taki kochany. On chyba juz zawsze będzie właśnie taki w moich oczach.
    To jest takie kochane i przesłodkie, że darzą się tak wielkim uczuciem. I mam nadzieję, że nikt tego nie zniszczy. Chociaż u mnie nadzieja zawsze okazuje się być matką głupich.
    Trzymaj się kochanie <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Mocny początek, szczególnie ta scena spod prysznica, ale powiem, że bardzo mi się podobało. Choć nie wiem, czy powinnam sobie wyobrażać Karla w takim wydaniu. I wcale nie uważam go za niegrzecznego, jest dorosły, Amanda też i jak najbardziej takie sceny im pasują.
    Zastanawia mnie natomiast postać Amandy. Z początku myślałam, że może została w młodości zgwałcona lub napadnięta w jakiejś takiej uliczce, ale drugi raz sobie przeczytałam ten kawałek i moją uwagę zwróciła liczba mnoga. To znaczy, że coś podobnego zdarzało się w jej poprzednim życiu wielokrotnie wykluczam raczej gwałt czy brutalną napaść, obstawiam raczej zaczepki i nieprzyjemne traktowanie, co prowadzi mnie do tego, że była w jakiś sposób związana z życiem na ulicy. Narkomanka/bezdomna/prostytutka... nie mam pojęcia, wygląda jednak na to, że to właśnie Karl pomógł jej wygrzebać się z tego wszystkiego i będzie niemu stała się taką dziewczyną, jaką widzimy w tym rozdziale. Karl-bohater, lubię go w takim wydaniu.
    Teraz pozostaje pytanie jaką rolę w tym z pozoru (albo całkiem naprawdę) sielskim życiu Amandy i Karla odegra Welli.
    Czekam więc na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle tego bym chciała napisać, a bladego pojęcia nie mam, jak mogłabym się za to zabrać. Więc po raz kolejny, nie wiem już który - będzie chyba bardzo krótko.
    Rewelacja. Normalnie rewelacja! Kocham Karla ponad wszystko i taka jego wersja jak najbardziej mi odpowiada.
    I właśnie z racji tego, że kocham Karla, niepokoi mnie Welli w bohaterach i rola, którą mógłby w tym opowiadaniu odegrać. A na pewno będzie ona niemała.
    No nic, zobaczymy jak się akcja rozkręci.
    Czekam. Jakby co.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne i jeszcze raz świetne. Bardzo mi się podoba. :) Karl w takiej roli jak najbardziej mi odpowiada ! A co do Wellingera to nie wiem co mam się spodziewać po nim, po tobie ! Jednak ta historia bardzo mnie zaciekawiła. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życze dużo weny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam, tylko nie wiem za bardzo, jak mam go skomentować. Bo rozdział mi się podobał biorąc pod uwagę jego treść, ale z drugiej strony był taki krótki! Chętnie nacieszyłabym się jeszcze i Karlem i Amandą. Oboje stanowią wspaniałą parę.
    Zastanawia mnie tylko sama postać Amandy. Co kryje jej przeszłość? Bo sama ta scena, gdy Karl ją zaskoczył. Dobrze wiedziała jak się bronić. Tylko czy jest to dostateczny dowód, aby uznać, że podobna sytuacja już kiedyś ją spotkała? Nie mam pojęcia, ale chętnie się tego dowiem.
    W ogóle podoba mi się to, jak opisujesz uczucia. Jest ich tu od groma, co bardzo mnie raduje. A jeszcze są opisane w tak cudowny sposób, że wcale nie przerywałabym lektury. W każdym razie mam jeszcze do nadrobienia kilka rozdziałów, więc lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń