piątek, 25 października 2013

Czwórka.

Ciche pukanie do jego pokoju wyrwało go z zamyślenia. Założył koszulkę i nacisnął klamkę.
Uśmiechnął się niepewnie na widok Amandy.
Spojrzała na niego obojętnie, a przynajmniej miała nadzieję, że tak to wyglądało. Nie chciała jawnie okazywać mu swojej niechęci, zgodziła się przecież żeby z nimi zamieszkał. Jednak z każdą chwilą żałowała tej decyzji. Jego obecność ją krępowała. Było w nim coś, co odbierała jako zagrożenie.
Bezpieczeństwo dawał jej jedynie Karl, tylko jemu ufała i nie była gotowa na zaakceptowanie kolejnej osoby w swoim życiu.
Wellinger nie był uciążliwym lokatorem, mimo że spędził w jej mieszkaniu dopiero jeden dzień, tego była już pewna.
Ale świadomość, że jest, że dzieli ich tylko jedna ściana, była paraliżująca.
- Hm, zrobiłam obiad. Więc jak lubisz lasagne to chodź. - ten krótki komunikat zakończyła już obrócona do niego plecami.
Słyszała za sobą jego kroki.
Czuła na sobie jego spojrzenie.
Jakie było?
Oceniające?
Kpiące?
Wiedziała, że wystarczy spojrzeć przez ramię, by się o tym przekonać. Ale nie mogła się na to zdobyć.
Skierowała swój wzrok na Karla, który już pałaszował swoją porcję. Posłał jej ciepły uśmiech, wyglądający niezwykle komicznie, gdyż jego policzki ciągle były wypełnione jedzeniem.
- Jedz, jedz, chomiczku... - w drodze do szafki po dodatkowy talerz otarła się o jego plecy.
Dla kogoś innego to zupełnie przypadkowe zetknięcie się dwóch ciał nie miałoby znaczenia.
Dla niej miało.
Każdy dotyk Geigera, nawet taki nieświadomy i wymuszony, był niezwykle cenny.
Może dlatego, że tylko jego do siebie dopuszczała.
Może dlatego, że tylko on był dla niej czuły.
Ale przede wszystkim dlatego, że tak bardzo go kochała.
Postawiła przed Wellingerem parujący talerz i ponownie przecisnęła się obok Karla do swojego ulubionego miejsca przy oknie.
Jedli w milczeniu. Drażniło ją to, bo o ile cisza między nią a Geigerem miała swój wydźwięk, to gdy byli we trójkę, stawała się nie do wytrzymania.
Przełknęła kęs, zbierając się w sobie, po czym wypowiedziała pierwsze słowa jakie przyszły jej na myśl:
- Zagramy w karty?

Jakąś godzinę później, po czterech rozdaniach, które padły łupem Amandy, Wellinger nie wytrzymał i wybuchnął:
- Ty coś ściemniasz. Nawet Freitag nie ma takiej dobrej passy.
Dziewczyna obdarzyła go pobłażliwym uśmiechem, w którym czaiła się nutka przeprosin. Wręczyła mu przetasowane karty, mówiąc:
- Trudno się wyzbyć starych nawyków.
- Grałaś kiedyś na poważnie? - pytanie Wellingera padło jakby od niechcenia i Amanda wcale nie musiała na nie odpowiadać, jednak Karl zesztywniał, gdy je usłyszał. Rzucił jej niespokojne spojrzenie, ale ona patrzyła prosto na Andreasa.
- Na bardzo poważnie. I nie miałam w zwyczaju przegrywać.
Wellinger milczał, mając świadomość, że być może właśnie dowie się o niej czegoś.
Nie rozczarował się, Amanda pociąganęła ten wątek dalej.
- Przegrałam tylko raz, chociaż z perspektywy czasu, chyba tylko wtedy tak naprawdę wygrałam, bo dzięki tamtej porażce poznałam Karla...
Dziewczyna umilkła, nie zamierzała dzielić się z nikim wspomnieniem tamtego chłodnego letniego dnia.

Już myślała, że jej się uda. Wszystko przebiagało sprawnie aż do momentu przejścia przez te cholerne czujniki, które zamigotały na czerwono i zaczęły wyć jak oszalałe. Amanda starała się zachowywać normalnie, nie zatrzymała się, pewnym krokiem podążała przed siebie. Była przy samych drzwiach, które automatycznie otworzyły się przed nią, gdy usłyszała głośne: “Zaczekaj!". Nie miała wątpliwości, że chodzi o nią.
Rzuciła się do ucieczki, choć była świadoma, że nie ma żadnych szans. Była zbyt słaba, ostatni raz jadła trzy dni temu, nawet gdy szła kręciło się jej w głowie.
Jednak instynkt kazał jej biec. Czuła, że to wszystko dobrze się skończy.
Skręciła gwałtownie i rozejrzała się po zatłoczonej ulicy.
Myśl, kurna, myśl.
Jej wzrok padł na chłopaka, który ściskał w ręku plan miasta.
To była jej szansa, ryzykowna, ale jednak.
Ułamek sekundy później wpadła temu kolesiowi w objęcia, szepcząc mu do ucha:
- Proszę, obejmij mnie na chwilę.
Zamknęła oczy, modląc się w duchu, by jej posłuchał.
Poczuła jego ręce na swoich biodrach w tym samym momencie, gdy do jej uszu dotarło posapywanie.
Gdy dźwięk stał się cichszy, odsunęła się od chłopaka i uśmiechnęła się, dostrzegając sylwetkę ochroniarza na drugim końcu ulicy.
Już miała odejść, jednak jej wybawca dotknął jej ramienia.
Obróciła się gwałtownie z zamiarem opieprzenia kolesia, no bo co on sobie wyobrażał?
Nie dane jej było wypowiedzieć chociaż słowa, bo silny ból głowy niemal zwalił ją z nóg. Przytrzymała się chłopaka, próbując odzyskać stabilizację, ale nie było to łatwe zadanie.
- Wszystko w porządku?
- Gówno jest w porządku, wiesz? Nie no, skąd masz wiedzieć. Przecież zwiedzasz sobie Monachium i jesteś happy.
Zamiast zareagować, patrzył na nią spokojnie.
Wkurzyło ją to jeszcze bardziej, bo była boleśnie świadoma co dostrzegają jego ciemne oczy.
Przybrudzoną dziewczynę w znoszonych ciuchach.
Zapadnięte policzki, patykowate nogi, zniszczone blond włosy.
- Chyba powinnaś coś zjeść. Może pójdziemy... - urwał, widząc jej zdenerwowanie.
- Chcesz, kurwa, zbawiać świat? - spytała i splunęła mu pod nogi. - W dupie mam twoją litość.
Złapał ją za rękę i zaciągnął do najbliższej knajpy. Odsunął jej krzesło i siłą ją na nim posadził.
Zajął miejsce naprzeciwko i wręczył jej menu.
Spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Nie mam kasy. - oznajmiła to tonem, z którego można było wywnioskować, że rozmawia z osobą niepełnosprawną umysłowo.
- Ale ja mam. To na co masz ochotę?
Mierzyli się wzrokiem przez całą wieczność, aż w końcu Amanda skapitulowała.
- Naleśniki z bitą śmietaną.
Uśmiechnął się słabo i zamówił dwie podwójne porcje.
- Tak w ogóle to jestem Karl.
- Gertruda.
Zaśmiał się cicho i spytał:
- A tak serio?
- Amanda. - umknęła spojrzeniem w bok. Nie była w stanie zwyczajnie patrzeć na tego chłopaka. Miała wrażenie jakby próbował ją rozgryźć i był blisko prawdy.
Gdy przyniesiono jedzenie, musiała powstrzymać się przed wepchnięciem jednocześnie czterech naleśników do ust. Zaczęła kroić je na malutkie kawałeczki i sukcesywnie je zjadała.
Kiedy ich talerze były już puste, Karl odezwał się ponownie.
- Słuchaj, wynająłem dzisiaj mieszkanie w Monachium. Gdybyś chciała to możemy tam pójść...
- Nie prześpię się z tobą. Wolę być brudna i głodna niż się puszczać.
Chłopak wzniósł oczy do nieba i pokręcił głową.
- Nie chcę z tobą spać. Po prostu...
- Aż tak jestem odrażająca?
- Amanda, posłuchaj mnie, ok? Będziesz sama w tym mieszkaniu, ja wprowadzę się dopiero we wrześniu.
- I co, niby tak po prostu zostawisz mi chatę i w ogóle?
Uśmiechnął się pod nosem.
- Powiedzmy, że będziesz mi kwiatki podlewać, ok?
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Chcę ci pomóc. Przecież widzę, że nie jesteś głupia, nie ćpasz, po prostu dostałaś od życia kopa w tyłek i ktoś cię musi wyciągnąć z tego bagna.
- I to będziesz ty?
- Jeśli się zgodzisz.
Czekał na jej decyzję.
Ale ona naprawdę nie miała wyboru. Jej jedyną alternatywą był powrót do...
- No dobra, niech będzie.
Wtedy myślała, że znalazła ciepły kąt i prysznic.
Nie była świadoma jak bardzo zmieni się jej życie.
Jak wielką rolę zacznie odgrywać w nim Karl.

6 komentarzy:

  1. Nie masz serca, wiesz?
    Kurna mać, przecież wiesz, że ja tu jestem całkowicie i nieodwołalnie za Wellim, naszym Skarbem i Pieszczoszkiem.
    Więc czego mi pokazujesz Karla w jeszcze bardziej karlowym świetle?
    No jak ja mam po czyms takim go nie kochać?
    Przecież ja go muszę kochać, do jasnej ciasnej.
    A tak się nie da, kochać dwóch facetów, nie?
    Dobra, pieprzę. Normalne, w sumie.
    Rzecz w tym, że po tym rozdziale mam jakieś milion ,,aww" w głowie i aż mi się ciepło na sercu robi jak pomyślę o Karlu. A tak nie powinno być, no ale co ja poradzę ... To jest takie cudne dziecko. No po prostu Karl. Kochany, słodki, dobry, o złotym sercu chłopaczek ...
    Ja się nie dziwię,że Amandzia go tak pokochała. Co on dla niej zrobił ... nie no, po prostu skarb i anioł,nie człowiek.
    I co ja mam teraz zrobić, ja się pytam? Bo Welli w tym rozdziale, na tle Karla-zbawiciela świata wypadł tak blado, bo Welli ogólnie wypada w oczach Amandy tak blado,że ja za Chiny sobie nie umiem wyobrazić, jak w ogóle między nimi będzie w stanie coś zaiskrzyć.
    Ale wiem, że zaiskrzy. Dla mnie, dla mnie będzie Welli i Amanda, prawda? :D
    Tak, ja wiem, Ty mi nie odmawiasz, na pewno tak będzie ^^
    No to ja teraz wracam do dręczenia Cię,żeby juz wkrótce pojawił się nowy rozdział.
    Kocham Cię bardzo, mała <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Uchyliłaś rąbka tajemnicy- już wiem, jak się poznali, że Amanda lekko w życiu nie miała. Ale teraz zastanawia mnie "to miejsce". Gdzie Amanda za wszelką cenę nie chciała wrócić?
    Karl kreuje się tutaj na anioła. Przygarnął nieznajomą dziewczynę. A teraz kocha ją tak bardzo, że aż uśmiechnęłam się do laptopa. Widać, że Karl jest dla Amandy bardzo ważny. Dlatego troszeczkę boję się co może wyniknąć, w związku z Wellim.
    Całuski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, nie wiem czy jest coś co mnie przeżyli bardziej niż Karl w tym momencie...
    No, przecież to klasyczny, prawdziwy i niespotykany anioł!
    I to jednak z bardzo nielicznych sytuacji kiedy Pana cudownego Andiego chcę się odsunąć na bok.
    Ja już na serio nie będę wiedziała kogo wybrać, komu kibicować jak przyjdzie co do czego...
    Widzisz co zrobiłaś???
    Ale i tak Cię kocham. I tych potworów też<3
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa, Angie uwielbiam Cię!
    Dzięki Tobie coraz bardziej kocham Karlusia. A to dobrze, bo skoro Wanka już nie mogę, to przynajmniej ten Aniołek jest <333
    Ja nie wiedziałam, że to będzie takie kryminalne opowiadanie.
    Narkotyki?
    Jakieś zbiry z nożem?
    Wohoo, mi to pasuje.
    Kocham Cię, mała <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Bożenko, fangirling, bo Karl *__*
    Taki kochany, o takim dobrym serduszku, ideał <3
    Znajdź mi takiego drugiego, a będę ci wdzięczna po wsze czasy :)
    A co do Amandy, trochę jej przeszłości przed nami odkryłaś, teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać na więcej i więcej.
    A na Wellingera pogniewam się, jeśli rozbije związek Amandy i Karla. Jak najbardziej może mieszać, lubimy intrygi, ale no wiesz, nie w ich związku :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, trójka to już tłok. I jakoś specjalnie się nie dziwię odczuciom Amandy. Do tej pory była zawsze sama z Karlem i mieli swoją prywatność. Teraz pojawił się Andreas i odebrał jej jakąś jej cząstkę, tej prywatności rzecz jasna. Też chyba czułabym się nieswojo na jej miejscu. Jednak fajnie, że dziewczyna chciała to przełamać, proponując nawet tą grę w karty. I dzięki temu mogliśmy trochę poznać przeszłość dziewczyny. Nie sądziłam, że będzie ona dotyczyć czegoś takiego. Czyli faktycznie nie było jej lekko. I wiem, że nie powinnam, ale uśmiechnęłam się czytając te wspomnienia. To jak wykorzystała chłopaka, aby wykiwać ochroniarza. I potem tą jej zbuntowaną postawę, w której odrzucała jego pomoc. I to, jak on jednak się nie ugiął i postawił na swoim.
    Bardzo mi się to podobało, choć moment, w którym drogi tej dwójeczki sie przecięły nie był może tym wymarzonym. Ważne, że był.

    OdpowiedzUsuń