piątek, 10 stycznia 2014

Ósemka.

Amanda wstała ostrożnie, by nie zbudzić Andreasa, który w nienaturalnej pozie zasnął na kanapie. Wyjęła z szafy gruby koc i przykryła nim chłopaka, po czym doprowadziła pokój do porządku. Zatrzymała się na chwilę z pustymi talerzami w ręku, upewniając się, że nie ma już więcej pracy, jednak jej wzrok spoczął na Wellingerze.
Z zafascynowaniem przyglądała się śpiącemu, wsłuchiwała się w lekko świszczący, równomierny oddech. Nieświadomie zaczęła porównywać go z Karlem, zestawiać odrobinę dzięcięcy, naiwy uśmiech z kamienną twarzą przebywającego w objęciach Morfeusza Geigera.
Przypomniała sobie strach, który towarzył jej za każdym razem, gdy jej wzrok zatrzymywał się na śpiącym Karlu. Dopiero po przyłożeniu ucha do jego klatki piersiowej, z ulgą wypuszczała powietrze z ust. Bała się, że sen odbierze jej kiedyś jedyną bliską osobę, tak jak robił to w przeszłości.
Zaczęło się od dziadka, który w jej pamięci urastał niemal do rangi bohatera. Nigdy jej nie skrzywdził, trzymał ją na kolanach i z radosnym błyskiem w oku opowiadał historie, które na zawsze pozostały gdzieś głęboko w niej. Nigdy o nim nie mówiła, nawet Karlowi. Dziadek był tylko jej, to on zanosił ją na górę, gdy babcia po raz kolejny wrzeszczała na wchodzącą do domu niepewnym krokiem matkę. On nigdy nie krzyczał, on był łagodnością. Amanda miała przed oczami obraz dziadka i matki, która wypłakiwała się w jego ramię. Nie oceniał swojej córki, pragnął jej pomóc i całe swoje serce oddał jedynej wnuczce. Tylko że to serce przestało bić o wiele lat za szybko. To właśnie czteroletnia Amanda dotknęła zimnej ręki dziadka i rozpłakała się, gdy nie chciał się obudzić.
Śmierć dziadka pociągnęła za sobą wydarzenia, które odmieniły świat małej dziewczynki na zawsze. Razem z mamą opuściła dom babci i zobaczyła rzeczy, które przeraziłyby nawet dorosłych.
A potem nadszedł dzień, gdy matka zaprowadziła ją do domu pełnego dzieci i ułożyła na niewygodnym łóżku. Kiedy Amanda się obudziła, mamy już nie było.
Po policzku dorosłej już Amandy potoczyła się samotna łza. Te wspomnienia ukryła na samym dnie swojej pamięci i jak do tej pory po nie nie sięgała. Ale teraz zapisywała w swojej głowie zupełnie inny obraz, obraz śpiącego chłopaka, który nawet teraz nieświadomie ofiarowywał jej swój uśmiech.
Tego dnia ofiarował jej jednak o wiele więcej i to, oprócz wdzięczności, wzbudzało w niej niepewność.
Już raz na jej drodze stanął chłopak gotowy bezinteresownie się nią zatroszczyć.
Karl, którego pokochała tak bardzo, że była gotowa płacić każdą cenę za jego miłość, bo bez tej miłości była niczym.
Ale Wellinger swoją postawą zasiał w niej wątpliwości, pokazał jej, że przecież Geiger miał wybór i go dokonał.
To on skazał ją na samotne Święta. Nie pierwszy raz, ale teraz dopiero dostrzegła w tej sytuacji jego winę.
Andreas tu był, choć powinno go nie być, za to Karl był zupełnie gdzie indziej.
Jej prosty świat oparty na miłości Karla i do Karla zaczął się niebezpiecznie pochylać, a ona zawisła nad krawędzią.
Gwałtownie obróciła się i ruszyła do kuchni, choć miała świadomość, że już nigdy nie umknie przed tym wspomnieniem.
Myjąc talerz, dostrzegła na nim nagle w ostrym, dla przyzwyczajonych do mroku oczu, świetle wiele delikatnych rys.
A przez Wellingera dopatrzyła się siateczki drobnych pęknięć na starannie pielęgnowanym uczuciu do Karla.
Pełna bezsilności odłożyła opłukany talerz na suszarkę i usiadła na podłodze, obejmując kolana ramionami. Patrzyła tępo na kuchenną szafkę, oczekując jakiejś wskazówki.
Była sama i sama musiała sobie poradzić, jednak w tym momencie ją to przerastało. Po omacku szła do swojego pokoju, ale nie mogła natrafić na drzwi. Tak samo czuła się w swoim życiu i choć w końcu jej ręka dotknęła klamki, to nie była to ta, której się spodziewała. Opadała bez sił na łóżko Wellingera, zastanawiając się jak to możliwe, że jego pokój odnalazła, a ten, który dzieliła z Karlem był dla niej nieosiągalny.

Andreas nie spodziewał się odnaleźć Amandy w swoim łóżku, więc dość gwałtownie otworzył drzwi. Dziewczyna poderwała się i spojrzała na niego, odganiając resztki snu. Uśmiechnął się łagodnie i wyciągnął z szafy czyste ubranie, po czym skierował się do łazienki.
Amanda opadła na plecy i przymknęła powieki, odwlekając to, co nieuniknione. Musiała wstać, musiała w końcu zrobić coś ze swoim życiem, musiała przestać być bierna. Powtarzała to w myślach jak mantrę aż do ponownego pojawienia się Wellingera.
Przysiadł na łóżku, a w jego błękitnym spojrzeniu tańczyły wesołe iskierki.
- O czym marzysz, Ama?
Popatrzyła na niego jak na szaleńca. Nigdy nie marnowała czasu na snucie marzeń, bo one mają to do siebie, że się nie spełniają. Jednak przypomniała sobie to, co dziś tak usilnie wbijała sobie do głowy.
- Hmm, zawsze chciałam jeździć na łyżwach.
- Moi rodzice zawsze spełniali moje bożonarodzeniowe marzenie. Dzięki temu zacząłem skakać. - Welli uśmiechnął się do swoich wspomnień, po czym spojrzał na Amandę. - No już, ubieraj się.
Zaraził ją swoim entuzjazmem i pół godziny później wyruszyli na lodowisko. Dziewczyna zatrzymała się i z zafascynowaniem wpatrywała się w sunących płynnie ludzi. Andreas popchnął ją lekko w stronę kasy i pomógł wybrać jej odpowiednie łyżwy.
Gdy znaleźli się na tafli, chwiciła go kurczowo za rękaw kurtki. Roześmiał się i ujął obie jej dłonie, po czym powoli ruszył do tyłu. Amanda intuicyjnie poddała mu się i objechali w ten sposób całą pętlę. Puścił ją i usunął się na bok, zmuszając ją by sama utrzymała równowagę. Poradziła sobie bez trudu, więc złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Na chwilę straciła płynność, jednak po chwili jechali już ramię w ramię.
Nie wiedział jak długo to trwało, ale w końcu poczuł jak mu się wymyka. Z podziwem patrzył jak sama mknie po lodowej tafli. Może miała po prostu talent, ale on był przekonany, że to kwestia tej siły, która w niej tkwi.
Nie zauważył nawet, że do niego podjechała, dopiero ciche "dziękuję" przywróciło go do rzeczywistości.
- Mógłbyś coś jeszcze dla mnie zrobić?
Kiwnął głową, czekając na coś więcej, ale ona już skierowała się do wyjścia.
Amanda czuła w sobie ogromną chęć do działania. Chciała robić to, na co do tej pory się nie zdobyła.
Karl dał jej nowe życie, ale to Andreas wręczył jej instrukcję obsługi.


***

Nie wiem nawet jak Wam dziękować za te wszystkie dobre słowa, którymi mnie zalewacie w komentarzach. Wzruszam się jak to czytam, łobuzy moje.
I przez Was, cholercia, tworzę powoli coś nowego. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Kocham Was, dziewczynki. <33

11 komentarzy:

  1. Jak nam dziękować? Nie przestawaj pisać, po prostu :)
    Znów ten idealny Andreas, ach. Chciałoby się takiego mieć przy sobie :) Przyćmił Karla, chyba już całkowicie. Przykro mi, Geiger. Ja rozumiem, mamę trzeba kochać, ale ukochanej też nie wolno zostawiać samej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko. Bardzo, bardzo słodko. Bo Andreas znowu jest księciem na białym koniu, a Karl odchodzi w zapomnienie. Bo wybrał mamę od swojej ukochanej. Tak trudno się wybacza...
    I tak pięknie opisałaś uczucia Amy kiedy wspominała swoją przeszłość. Straszną przeszłość... I ten śpiący Andi <3 A potem Amanda w jego łóżku.
    A potem spełniał jej marzenia i jeździli razem na łyżwach! A te ostatnie zdanie było najsłodsze i najlepsze jakie dotąd czytałam!
    I popieram Paulinę: dla nas największe podziękowania to to, że dalej piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Paulina i Eliza opisały dokładnie to, co chciałam tu napisać - nie masz za co nam dziękować, po prostu dalej pisz ♥

    Dobra, a teraz sprawa rozdziału.
    Welli ♥
    Jazda na łyżwach, łuhu ;D Swoją drogą chciałoby się pojeździć na łyżwach z Andreasem *o* ♥
    Zazdroszczę Amandzie, znowu >,<
    A rozdział uroczyyyy ♥ Po prostu kocham ten rozdział tak jak ciebie ♥
    A, jeżeli to czytasz, to wiedz jedno - DZIĘKI TOBIE CORAZ CZĘŚCIEJ MAM SNY Z ANDREASEM, DZIĘKUJĘ ♥♥♥
    Hmm, co by tu jeszcze?
    Jeszcze raz napiszę, że kocham twój styl pisania.
    Jeszcze raz napiszę, że kocham Andreasa.
    Jeszcze raz napiszę, że kocham Ciebie.
    A i jeszcze raz napiszę, że kocham Andreasa ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój Ty skarbeczku, wiesz, że ja się dziś do myślenia nie nadaję jeszcze bardziej niż zwykle, ale skomentować trzeba, zwłaszcza,że ja Ci jeszcze wielu rzeczy o tym rozdziale nie powiedziałam.
    Bo, że jesteś genialna, to wiesz, ciągle Ci to mówię.
    Że Cię kocham też wiesz.
    I że kocham to opowiadanie.
    Ale nie powiedziałam Ci jednego.
    Od tego rozdziału już ostatecznie i nieodwołalnie nie mam rozdartego serca.
    Bo nawet w ostatnim rozdziale ja wciąż się wahałam. I widziałam szansę dla Karla i troszkę go przed samą sobą usprawiedliwiłam. Bo ja go przecież kocham, Ty wiesz o tym doskonale.
    I Amanda też go kocha, ale kurczę, właśnie dostrzegłam, że może ta miłość była po prostu początkiem dla niej. On jej pomógł, on dał jej drugie życie i ona już się w nim odnalazła i teraz jest gotowa na prawdziwy związek z kimś innym. Z Andim.
    Ciężko mi wyjaśnić co mam na myśli, ja to po prostu tak widzę i czuję, ale nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie zrozumieć te dzikie wnioski.
    No więc może już dam im spokój ;p
    A te łyżwy to wiesz .. ah.
    Nie cierpię łyżw, omijam lodowiska szerokim łukiem i w ogóle nie wejdę tam za Chiny ludowe, ale z Pieszczoszkiem ... oj, chyba bym się zastanowiła ^^
    Ah,rozmarzyłam się.
    No nic, kończę i wracam do Ciebie. Poza tym widze, że już się PK zaczęło, a wiesz, że beze mnie i moich góry przenoszących kciuków chłopcy nie są w stanie nic zrobić, także ten ...
    Obowiązki wzywają ^^
    Kocham Cię, mój geniuszu i mam na Ciebie wyłączność, pamiętaj! <33333

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś nowego aww <33
    Jak zwykle sie zachwycam, doskonałość w każdym calu <3
    Wiesz, mam wrażenie, że to uczucie, która Amanda żywi do Karla jest trochę toksyczne. Za mocno się go złapała. Właściwie stał sie całym jej światem i wszystko, czego chciała to bycie przy nim. A przecież życie to coś więcej. To nie tylko drugi człowiek, od czasu do czasu trzeba być też egoistą. I Amanda może wreszcie zaczyna to rozumieć, widzieć, że za mocno trzyma się Karla.
    Oboje z Karlem potrzebują trochę dystansu.
    I wiesz, ja im kibicuję :D
    Więc niech Andi trzyma łapki z dala od Amandy. Znaczy, fajnie zachowuje się w stosunku do Amandy, każdy chciałby mieć takiego przyjaciela. I niech na przyjaźni im się to skończy :p
    Kocham bardzo mocno <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Skarbie, piszesz genialnie<3
    Dajesz nam taką wyjątkową szansę ma zagłębienie się w życiu swoich bohaterów.
    Biedna Amanda, matka osobiście zaprowadziła ją do domu dziecka, za rączkę.
    I jak ona ma komukolwiek ufać po czymś takim.
    Wiesz co?
    Takie słowa tu leciały na tą matkę z moich ust, że może inteligentniej będzie nie powtarzać ani jednego-_-
    Aczkolwiek przechodząc do spraw bardziej obecnych zgadzam się z dziewczynami, jej związek z Karlem zrobił się toksyczny.
    Praktycznie tylko w krótkich chwilach uniesień w jej myślach o nim nie dostrzega się spięć, strachu, obawy odrzucenia.
    Wszędzie indziej tkwi i to na dobre.
    To nie wina Andiego.
    Może i jego pojawienie to wzmogło, ale to nie jego wina...
    I dobrze się stało, bo Ama i Karl są cudowni i nie chcą dla siebie źle, więc może lepiej uświadomić sobie pewne rzeczy w czas?
    Nie wyprzedzam faktów Ale moje myśli są coraz bardziej jednoznaczne...
    Coraz bardziej skłaniają się kuchnia zwycięstwu istoty, która powszechnie już, zgapiając ten cudowny tytuł od Ladybug zwiemy w naszym gronie Pieszczoszkiem.
    Ten facet nie ma wad<3
    Ok, może ją skończę, bo raczej kontynuacja tego komentarza nie zachęci mnie do spania:D
    Kocham Cię geniuszu.
    A to słowo 'nowe' to wiesz... Jak najszybciej<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana moja Andziulku <33
    Ty mój geniuszu.

    Ja wiedziałam, że jesteś mistrzem.
    Ale to mnie rozwaliło.

    Ja tego nje potrafię pojąć, jak można to wszystko tak świetnie opisywać.

    Ej maleńka, no bo ta Ami to do Andiego coś teges na pewno, nie?
    ale weź mi nie rań tego skarba Karla.

    Bo w sumie to ja mogę go zabrać ze sobą i pocieszyć, ale wiem, że on woli Amandzię ;p

    A to nowe coś, to to co mi mówiłaś?:D

    Kocham Cię, maleńka <333

    OdpowiedzUsuń
  8. umieram
    z zachwytu oczywiście!
    Jak w rzeczywistości Welliego nie lubię, to tutaj go uwielbiam!
    Gdzie jesteś Karl, kiedy twój przyjaciel spełnia marzenia TWOJEJ dziewczyny, cooo??
    Andreas tutaj jest taki.... idealny. Miał wybór, został z Amandą.... Swoją drogą zastanawiam się, co będzie kiedy Karl wróci, jakie będzie zachowanie całej trójki wobec siebie.
    Nie ukrywam, miło by było, gdyby Wellinger mógł być przy dziewczynie, tak jak niegdyś Karl. Bo po raz kolejny powtarzam, że jeśli nie zmieni swojego zachowania, to prędzej czy później ją straci, a przecież Amanda dojrzała już tą niepewność.
    Jesteś niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawiodłam się... czemu tak krótko?!
    Można czytac i czytać godzinami :)
    Poprzez to jak opisujesz Andreasa... sama zaczynam być Nim oczarowana :)
    Fascynuje mnie to jak działa na dziewczynę i to, że "nie trzeba mu dwa razy powatrzać", uwielbiam takich ludzi.
    A te wątpliwości dziewczyny wkyrakałam już kilka rozdziałów wcześniej... czułam, że tak będzie.
    I pomimo tego, że jest z Karlem i to jest jego kumpel..to kibicuje tej dwójce...
    Czekam niecierpliwie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. spóźniona ale mniejsza o to, ważne że jestem :) ostatni tydzień przez feriami to była istna walka o oceny toteż nie miałam czasu na czytanie opowiadań. dobra, dość narzekania... łyżwy <3 matko, przypomniałaś mi jak to ja po raz pierwszy jeździłam na łyżwach. byłam potem strasznie poobijana ale jaka szczęśliwa? jak małe dziecko któremu ktoś dał wymarzony prezent pod choinkę :) coś mi się zdaje, że Amanda zostawi Karla i będzie z Wellingerem. czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. życzę baaardzo duuużo weny. gorąco pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Serce mi się krajało, gdy czytałam o tej więzi, którą posiadała Amanda z dziadkiem. To takie niesprawiedliwie, że on umarł, zostawiając ją praktycznie samej sobie. Nie dziwię się, że dziewczyna obawia się snu skoro wiąże z nim tyle nieprzyjemnych wspomnień.
    Oj, nie podobały mi się te jej przemyślenia na temat Karla. Ona nie powinna wątpić w jego miłość tylko dlatego, że postanowił spędzić święta z rodziną. To zbyt ważna decyzja, by podejmować ją w żalu. I ten Andreas. Ja wiem, on chce być miły, ale niepokoi mnie dokąd to zmierza. Bo gdzie tak naprawdę kończy się przyjaźń, a zaczyna coś więcej?

    OdpowiedzUsuń